niedziela, 16 grudnia 2012

Narodziny Michałka


Cała ciąża przebiegała prawidłowo w 7 miesiącu zachorowałam na nerki ale cały czas z ciążą było wszystko dobrze.Do szpitala pojechaliśmy 3.01.2010r ponieważ nastąpiło przedwczesne pęknięcie błon Płodowych i delikatnie się sączyły wody, ale zorientowałam się dopiero kilka godzin pózniej że to są wody ,(bo z początku myślałam ze mały mnie uciska i nie trzymam moczu).  Zaniepokoiło mnie to ze Michał stał się mniej aktywny a przecież  był zawsze taki ruchliwy i jeszcze brzuch mi bardzo zmalał chociaż byłam dopiero w 34 tc. a do końca rozwiązania miałam jeszcze 6 tygodni . Szybko się spakowałam i pojechaliśmy do szpitala.Na izbie przyjęć podłączyli mnie pod ktg i mierzyli temperaturę , za nim lekarz przyszedł mnie zbadać to minęło sporo czasu.Przyjęli mnie na oddział zawiezli na sale porodową , na której spędziłam noc.Rano zrobili mi usg ,cały czas byłam podłączona pod ktg a lekarz co jakiś czas przychodził i sprawdzał czy już jest rozwarcie ale dalej nic się nie ruszyło.Wieczorem przyszła położna sprawdzić ktg po czym na chwile wyszła i przybiegła z drugą położną mówiąc , że musi być cesarka i nie ma czasu po czym wpięła mi cewnik i mówi,że wszystkie formalności wypełnimy na bloku operacyjnym.Jak już wszystko wypełniłam to dostałam znieczulenie  pózniej podłączyli kroplówkę i te wszystkie urządzenia ,które są potrzebne do operacji . Jak już przyszedł na świat Michaś to usłyszałam jego płacz ,pózniej pokazali mi go był cały fioletowy jak jagódka i taki malutki, jego jedno oczko się nie otwierało, pocałowałam jego w czółko i go zabrali do umycia i zważenia, powiedzieli że jak będzie wszystko w porządku to dostane synka na sale  byłam bardzo szczęśliwa i nie mogłam się doczekać jak przyniosą mi Michasia.Jak przewozili mnie na sale to Maciej był na korytarzu gdyż panowała epidemia grypy i nie wpuszczano na oddział i czekał na jakiekolwiek informacje od lekarza , wszedł na chwile do mnie żeby zobaczyć jak się czuję i czy z Michasiem wszystko w porządku , ja byłam bardzo obolała a do tego znieczulenie przestało już działać .Pani doktor jak przyszła do nas to po informowała nas ,że Michaś dostał 9 punktów ze względu na kolor skory i na to,ze ma problem z oddychaniem to został umieszczony w inkubatorze do puki nie zacznie samodzielnie oddychać, waży 2780 i mierzy 49cm,i ze ma lukę w głowie ale nie mamy się tym martwic bo to się zrośnie. Cały poród trwał 39 godzin  Michałek w brzuszku był bez wód płodowych przez cały ten czas i wtedy wdała  się infekcja co spowodowało zapalenie płuc wewnątrzmaciczne.Maciej spytał czy może zobaczyć syna to położna powiedziała że trzeba zapłacić 50 zł to stwierdziliśmy że Maciej zobaczy się z synkiem jak już wrócimy do domku po czym poszedł  ,a ja dostałam leki przeciw bólowe i zasnęłam.Z łóżka mogłam wstać dopiero po 12 godzinach,  jak już mogłam się ruszać  to poszłam do Michałka leżał w inkubatorze był taki słodki i kochany mogłam nawet dotknąć jego małej rączki leżał taki bez bronny, choć jeszcze nie miałam dużo pokarmu to i tak co 3 godziny ściągałam tyle ile się dało i zanosiłam mu, patrzyłam wtedy jak położna podaje jemu pokarm przez strzykawkę .Michaś w inkubatorze przeleżał 3 dni pózniej został przełożony do łóżeczka podgrzewanego ale dalej był pilnowany przez położne bo był jeszcze na antybiotyku  , wtedy mogłam przychodzić i karmić Michałka przez butelkę i zmieniać mu pieluszkę byłam taka szczęśliwa jak nigdy.


 Rano wstałam zrobiłam wszystko co trzeba było i poszłam do Michałka, zastałam panią doktor i powiedziała mi ,że dziś będzie robiła Michałkowi  USG przed ciemieniowe spytałam czy również mogę zostać przy tym badaniu ? a pani doktor się  zgodziła i zaczęła mi pokazywać co widać na zdjęciu i mówi,że tu widać jaka Michaś ma lukę w głowie trochę się przestraszyłam bo ta pustka w głowie było w kształcie rogala i była dość duża a pani doktor mnie uspakajała,że wszystko jest w porządku i że z tym się nic nie będzie działo  ze z czasem to się zrośnie i będzie wszystko dobrze ja uwierzyłam pani doktor na słowo w końcu była lekarzem a jednak w wypisie tego nie za notowała tylko napisała że wszystko jest prawidłowe .Po 8 dniach wyszłam do domu niestety sama bo Michaś miał jeszcze zapalenie płuc , wracałam do domu z wielkim bólem a łzy do oczu same napływały .Codziennie jezdziłam do Michałka i spędzałam z nim tyle czasu ile tylko mogłam . 19 stycznia  przyszłam do Michałka i usłyszałam ,że Michaś już jest zdrowy i dziś wychodzi do domu byłam bardzo szczęśliwa i  zadzwoniłam  do Macieja żeby podzielić się wspaniałą nowiną i powiedzieć żeby przyjechał po nas tak po 12  . Przy wyjściu do domu dostaliśmy skierowania do różnych lekarzy ale wszystko było tłumaczone ,że to tylko z tego powodu ,że Michaś jest wcześniakiem i z tą myślą wracaliśmy do domu ,byliśmy tacy szczęśliwi  a tata mógł w końcu zobaczyć swojego synka bo wcześniej widział go tylko na zdjęciu.   

Brak komentarzy: